Koniec lenistwa !!!
Jak na złość zlały nam się w terminie dwie sprawy. Zaczęło się od tego, że po okazyjnej cenie mogliśmy kupić drzewo do kominka dębowo-bukowe.
A niby gdzie je mamielibyśmy złożyć??? W drewutni.
A gdzie stoi drewutnia? Nie ma jej jeszcze........ To znaczy teść-czarodziej ją zrobi w kilka dni, ale gdzie będzie stała? Na tyłach ogrodu, za skarpą.
Super, ale tam teren jeszcze niedawno wyglądał tak:
Na zdjęciach tego nie widać, ale na dole to poziomu nie ma !!!! Same głazy-olbrzymy obrośnięte chwastami.....
Mieliśmy równać ten teren, ale jakoś nie mogliśmy się zebrać, albo funduszy brakowało. Pomijam fakt, że najlepiej było nawieźć gruzu lub ziemi z wykopywanych dołów pod fundametny domów, które w sąsiedztwie rosną. Ale co tam. Teraz można gdybać.....
Wracamy do poczatku tej historii
Mąż oznajmił, że za dwa dni przywioza drzewo i musimy cos wymyśleć. Kupiliśmy 15 ton grysu. Niby tonaż ogromny, jak no ogródek, a tu prezywieźli i wysypali kupeczkę "czegoś szarego". Ponoć tak to waży, ciężkie cholerstwo, a w ogóle tego wizualnie nie widać...
Całe szczęcie, że dół wcześniej przykryliśmy folią, by chwasty tak nie rosły. Nie dało się po tych kamolach kosić ani kosiarką, ani podkaszarką.
Tak więc na folię trzeba tylko rozplantowac grys. Postanowiłam Połowie pomóc, ale takie to cholerstwo okazało się straszne i ciężkie, że masakra!!!! Łopaty w to nie możnabyło wbić, grabie okazały się skuteczniejsze. Trzy godziny pracy i prawie nic nie było widać..... Dzisiaj ruszyć ramionami nie mogę.......
A teraz najgorsze - pamiętacie nasz piękny trawnik, po dwóch latach od wysiania trawy???? Był taki:
A po wyjechaniu ciężarówki z grysem - taki:
Drzewo rozładowali na szczycie skarpy, palety pod spód już czekają ;) Widać, że to 10 metrów??? Nie. Odczuł portfel -taaaaaakkkkk !!!!